poniedziałek, 10 grudnia 2012

Bo organ nieużywany zanika

Organ nieużywany zanika, mawiała moja polonistka, przekonując nas do częstszych wypowiedzi ustnych. W obawie przed zanikiem części mojego mózgu odpowiedzialnej za, w miarę składne, pisanie w języku ojczystym, postanowiłam wprowadzić w życie ideę od dawna pałętającą się na liście moich ToDo's. A oto i ona: Mój blog i ja.

Ponieważ jest to mój pierwszy post, wybaczcie mi proszę, że będzie on nieco dłuższy niż zapewne nakazują zasady blogowego savoir vivre. 
Chociaż, w zasadzie to może zamiast wybaczać przyzwyczajcie się do dłuższego czytania, bo ja lubię po prostu lubię pisać! Lubię słowa. Lubię je czytać i zapisywać, lubię się nimi bawić. Lubię to, że choć każde słowo jest w gruncie rzeczy czymś bardzo konkretnym, to razem tworzą zaskakujące pejzaże i mezaliansy tak ciekawe, że grzechem byłoby ich nie zapisać. 
 
Odkąd pamiętam zawsze mam coś do zanotowania: rzeczy, które mnie zachwycą, zezłoszczą, rozśmieszą, zmuszą do refleksji, komentarza na facebooku, etc. No ale ileż można mieć karteluszek, zabazgranych serwetek, papierków od gum, notatników, przypomnień w komórce czy folderów w laptopie?

Możliwości, jakie daje blog spadły mi jak z nieba. Miejsca do pisania jest dużo, cierpliwość arkuszy elektronicznych praktycznie nieograniczona, a w dodatku można tymi swoimi fascynacjami dzielić się z innymi!

Toteż decyzja zapadła, przeprowadzka nastąpiła, a ja z dniem dzisiejszym dołączam do grona bloggerek! Ku pochwale słowa pisanego. I ku pochwale kultury chilijskiej. I polskiej. I niemieckiej. I nade wszystko ku pochwale tych wszystkich drobnostek i niedoskonałości, dzięki którym szaro-bura rzeczywistość nabiera zapierających dech w piersiach odcieni ciepłego szczęścia...

Dobrej nocy

Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz